Moja przygoda z A6W

Do A6W, czyli aerobicznej szóstki Weidera podchodziłam już kilka razy. Za każdym razem kończyło się fiaskiem. Za nim opowiem jak przebiegały ćwiczenia napiszę po krótce, co to za system.

 

Aerobiczna szóstka Weidera to nie to samo, co zwykłe ćwiczenia fitness, to dokładnie opracowany system.  Wszystkie z ćwiczenia z tego bloku działają na określoną partię mięśni brzucha. Wszystkie razem są kompletny zestawem obejmującym całość mięśni brzucha. Prezentują się one następująco:

 

 

a6w1

 

Dzięki tym ćwiczeniom nie tylko wzmacniamy wytrzymałość mięśni, ale również wpływamy pozytywnie na ich kształt. Trening należy do bardzo intensywnych – należy wykonywać go codziennie, zwiększając przy tym liczbę powtórzeń i serii. Zamknięty cykl trwa aż 42 dni.  Stosując A6W spalamy zalegającą tkankę tłuszczową, a także w skuteczny sposób wpływamy na wygląd brzucha. Jedną z głównych zasad A6W jest pozostawienie ciała w bezruchu na 3 sekundy, wtedy, kiedy mięśnie są maksymalnie napięte.

Teoretycznie po zamknięciu cyklu, powinniśmy wyglądać jak boginie.  Tutaj przykładowe zdjęcie jak stosowanie A6W może wpłynąć na męski brzuch (dobrych przykładów zdjęć z damskimi brzuchami niestety nie znalazłam):

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Ktoś zapyta – dlaczego nie wrzuciłam tu swoich zdjęć. Odpowiedź jest prosta – po prostu u mnie A6W niestety nie wiele dało.

Na początku było o.k. – początku, czyli przez pierwsze 3-4 dni. Trening jest bardzo wyczerpujący i niestety nudny, ale co tam –

kiedy walczymy o płaski brzuch, trzeba się trochę poświęcić 🙂  Pragnę zapewnić, że wszystkie ćwiczenia wykonywałam bardzo sumiennie. Na początku zapoznałam się z dokładnymi opisami ćwiczeń – obejrzałam też kilka filmów na youtube, które zostały nakręcone przez profesjonalistów. Pierwsze ćwiczenia wykonywałam z lustrem, żeby mieć pewność, że wszystko robię tak, jak należy.

O ile pierwsze 3-4 dni było trudnych – dalej było już tylko gorzej. Liczba serii i liczba powtórzeń rosną bardzo szybko. Z czasem  ciężko było mi wytrzymać cały trening – rozkładałam go zatem na dwie partie z ok. 30 min. przerwą. Trzeba być twardym.

Po ok. dwóch tygodniach, mój brzuch uodpornił się nieco i wykonywanie ćwiczeń było już nieco łatwiejsze. Niestety jak wspomniałam wcześniej – trening ten należy do koszmarnie nudnych. Figura – 3 sekundy, kolejna – 3 sekundy. I tak przez 30-40 minut. Tyle mniej więcej zaczęło zajmować mi wszystkie ćwiczenia po ok. miesiącu. Najdłuższa przerwa w treningu jaka mi się przytrafiła wynosiła 2 dni. Miesiąc liczę, jak 30 dni wykonywania ćwiczeń.

Po ok. 2 tygodniach pojawiły się pierwsze bóle pleców. Eksperymentowałam z różnymi rodzajami podłoża – miękkie, twarde, średnio twarde. Niestety niewiele to pomagało. Wtedy właśnie zaczęłam robić przerwy – 1 dzień, czasem dwa. Jak już kręgosłup zaczął mi doskwierać, myślałam o zarzuceniu ćwiczeń w ogóle. Zastanawiałam się, czy może robię coś źle – nagrywałam filmy ze swoimi ćwiczeniami, żeby porównać je potem z filmami profesjonalistów. No niestety – wszystko robiłam niemal idealnie.

Po dwóch tygodniach efekty były zerowe – wykonywał zdjęcia żeby stwierdzić, czy są jakieś postępy. Po mniej więcej miesiącu – różnica była minimalna – jeśli w ogóle była. Plecy coraz bardziej zaczęły mi doskwierać – nie byłam już w stanie realizować założeń A6W.

Do Aerobicznej Szóstki Weidera podchodziłam dwa razy. Za każdym razem kończyło się tak samo – po prostu nie dało się dalej ćwiczyć. Efekty praktycznie zerowe – nie jestem jakąś strasznie opasłą krową ważącą 140 kg. Przy mojej masie na poziomie 70kg przy wzroście 168 cm, do najszczuplejszych na pewno nie należę, ale mimo wszystko jakieś efekty powinny być.                Stosowałam już inne plany treningowe i muszę przyznać, że A6W to wybitnie wycieńczająca, okropnie nudna i przynosząca znikome efekty partia ćwiczeń. Cóż – nie zachęcam do spróbowania, ale każdy kto chce  poprawić rzeźbę brzucha chyba powinien to zrobić. Ot choćby dlatego, żeby mieć na ten temat własne zdanie.

Tyle na dziś. W następnym wpisie zajmę się ćwiczeniami z hantelkami – tutaj też będzie sporo ciekawych rzeczy 🙂

Witajcie na moim blogu!

Mam na imię Rita, mam 28 lat. Jako, że ostatnimi czasy trochę przytyłam, przyszedł czas na wzięcie się za siebie. Na tym blogu będę opisywała swoją walkę z kaloriami i tłuszczykiem 🙂 Napiszę trochę o ćwiczeniach i dietach oraz o tym, co w moim przypadku się sprawdziło, a co było zupełną klapą. Mam nadzieję, że moje doświadczenia pomogą Wam w osiągnięciu bardziej efektywnych i szybszych wyników w zmaganiach o szczupłą i wysportowaną sylwetkę. 🙂